Użytkownik:Polimerek/CEE Meeting 2014
Sprawozdanie z CEE Meeting 2014
Meeting
edytujWstęp i dzień pierwszy
edytujDla mnie ta impreza zaczęła się ok. 8 grudnia, bo zgodziliśmy się pełnić rolę „payment procesora” przy zakupie biletów lotniczych i kolejowych, bowiem Wikimedia Ukraina nie mogła ze względów prawnych tego zrobić. Z grantu, który Wikimedia Ukraina dostała od Wikimedia Foundation na organizację tej imprezy, została wydzielona część na bilety i przekazana nam. W związku z tym miałem okazję poznać 20 uczestników jeszcze zanim pojechaliśmy do Kijowa, w tym głównego organizatora – Levona – z którym współpraca układa się bardzo sprawnie. Poza tym przygotowałem na konferencję logo z wplecioną flagą Ukrainy, która się wszystkim spodobała i była używana na wszystkich materiałach, rollupach itd, z czego jestem bardzo dumny :-).
W sumie na spotkaniu było 40 obcokrajowców i ok. 25 Ukraińców. Reprezentowane były w zasadzie wszystkie kraje CEE: Azerbejdżan, Armenia, Gruzja, Rosja, Łotwa, Estonia, Białoruś, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Serbia, Chorwacja, Macedonia, Albania, Grecja, Mołdawia, Kazachstan, Ukraina oraz dwie osoby z Wikimedia Foundation i jedna osoba z Wikimedia France. W sumie – jak popatrzeć na mapę – prawie połowa kuli ziemskiej…
Ze względów czasowych zdecydowaliśmy się pojechać do Kijowa nocnym pociągiem. Zaraz po dotarciu na miejsce obrad, niemal z biegu wzięliśmy udział w sesji „state of the movement”, czyli krótkiego przedstawienia wszystkich chapterów i grup użytkowników uczestniczących w spotkaniu.
Po tym wstępie miała miejsce pierwsza przerwa „kawowa” a właściwie „kawowo-herbaciano-ziółkowa”, bowiem podawano różne herbatki i ziółka oprócz bardzo smacznej kawy parzonej „po turecku” i ręcznej roboty ciastek i kulek czekoladowych. W czasie tej pierwszej przerwy zajmowałem się głównie zdobywanie podpisów pod rozliczeniami osób, które dostały dofinansowanie dojazdu przez WMF, choć była to też okazja się z nimi wszystkimi przywitać.
Po przerwie byłem zakontraktowany na prowadzenie sesji dotyczącej Wikiekspedycji. Ogólnie program całej imprezy był dość, że tak powiem, luźny, co wynikało z tego, że był przygotowywany na kolanie, potem w praktyce okazało się, że w wielu sesjach było więcej wykładowców niż czasu, a w innych nie było w zasadzie nikogo. W sesji „wikiekspedycyjnej” zapisanych było 5 wykładowców z tym, że Kayir z Kazchstanu nie dotarł. Pierwszy mówił znany nam Jan Groh z Czech, który jak się okazało omówił znany nam już projekt „Wikicites”, a nie Wikiekspedycje, w którym czescy wikipedyści przekazywali sobie aparat fotograficzny, aby mieć zdjęcia wszystkich miejscowości w Czechach, co w jednych rejonach tego kraju wyszło lepiej, a w innych gorzej. [1] – w sumie do listopada 2014 udało im się zrobić w tym trybie 64% wszystkich miejscowości. Następnie ja opisałem nasze wikiekspedycje – w tym zwłaszcza kolejową. Zadano mi pytania o kwestię POV w związku z finansowaniem przez PKP, na co odpowiedziałem, że to istotnie jest problem, choć w ramach tego projektu było tylko fotografowanie, a nie edytowanie artykułów. Przy okazji mojego wykładu dyskutowano też o umiędzynarodowieniu naszych ekspedycji, zwłaszcza kolejowej, co jak tłumaczyłem próbowałem zrobić w zeszłym roku, ale z miernym skutkiem, głównie ze względu na barierę językową. Następnie wikipedysta „Nickispeaki” z Ukrainy opowiadał o krótkich, jednodniowych wikiekspedycjach w obwodzie Czernichowskim, które mocno przypominały nasze, choć na mniejszą skalę, bo brało w nich udział po 3-4 wikipedystów, którzy po prostu jeździli samochodem lub pociągiem po swojej najbliższej okolicy i wracali wieczorem do domu. c:File:CEE2014 Wikiexpeditions by nickispeaki.pdf
Po tych pierwszych rozgrzewkach nastąpiła przerwa obiadowa.
Sesja dotycząca profesjonalizacji i pracowników w praktyce była „ustawiona” przez Asafa, którego ogólny wykład o tym, co myśli Fundacja na temat zatrudniania ludzi przez oddziały lokalne Wikimedia, powtórzył w zasadzie to co już wiedziałem z wcześniejszych spotkań, czyli ogólny sceptycyzm, niepewność ile będzie kasy i kłopoty formalno-prawne – w sumie prawie godzina „zniechęcania”. Następnie Eva Lepik z Estonii opisała ich doświadczenia z zatrudnieniem szefa biura i osoby odpowiedzialnej za pisanie grantów/sprawozdawczość. Serbowie – o zatrudnianiu szefa i związanych z tym trudnościach, Ukraińcy o pracy menedżerki programów i ja – o naszych ogólnych planach i obecnym eksperymencie z GLAM koordynatorką i szefową biura prasowego oraz rzeczniku prasowym. Ogólnie – powtarzało się to samo – czyli konieczność rozsyłania ogłoszeń, czytania dużej liczby spływających CV, przeprowadzania interview itd… choć dało się też odczuć, że żaden oddział nie ma za bardzo sprecyzowanych planów strategicznych i po prostu zatrudnia w miarę odczuwanych na bieżąco potrzeb.
Kolejna sesja, w której uczestniczyłem dotyczyła kontaktów z mediami i działań PR-owych. Tutaj znowu temat ustawił i zdominował Asaf, który miał długi wstęp o tym jak to wygląda z perspektywy Fundacji i jej biura promocji. Zachęcał do zapisania się na listę dla rzeczników prasowych i koordynowania prac. Następnie Vasia z Bułgarii opowiadała o ich doświadczeniach z grupami facebookowymi, które wyglądają jakby były główmy miejscem komunikacji bułgarskich wikipedystów. Następnie koledzy z Macedonii opowiadali o ich doświadczeniach o kierowaniu ludzi do grupy facebookowej z konkursem przez sitenotice w Wikipedii… Po tym pałeczkę dyskusji przejął znowu Asaf, który rozważał wady i zalety stosowania sitenotice, problemy z wypaleniem, doborem niewłaściwych osób i kwestią reprezentacji – czyli kto może reprezentować społeczność i o różnym podejściu do tego od bułgarskiego (nikt nie może) po nowozelandzkie (każdy może bez oglądania się na innych). Następnie opisałem nasze dawniejsze i bardziej aktualne doświadczenia z PR-owcami/rzecznikami i nawiązałem do profili facebookowych mniejszych projektów – na przykładzie problemów z profilem Wikiźródeł. Na koniec Asaf zaprezentował filmik promocyjny zrobiony niedawno przez Fundację (Wikipedia Edit): c:File:Wikipedia Edit2014.ogv – i zachęcił do przetłumaczenia tego na swoje języki i użycia w kampaniach promocyjnych. c:Commons:Timed Text#Internationalization.
Wieczorem, już mocno zmęczeni udaliśmy się do pizzerii na kolację, gdzie pierwszy raz mieliśmy okazję zapoznać się bardzo chaotycznym stylem obsługi klienta w tym kraju. Po kolacji dotarliśmy w końcu z walizkami do hotelu.
Drugi dzień
edytujDrugi dzień zaczął się dla mnie sesją, którą sam zaproponowałem, to znaczy dotyczącą wspólnych problemów prawnych lokalnych oddziałów Wikimedia w krajach CEE. Opisałem na początku historię o Buzdyganie, o problemach z wyjątkiem dotyczącym zdjęć sprzed 1994 r. i historii ze zdjęciem Okrągłego Stołu, oraz o zapędach rządu i polityków we wprowadzeniu cenzury obyczajowej. Po mnie swoją historię opisała Eva Lepik – o estońskim mirrorze Wikipedii postawionym na squatowanej domenie, na co ja opowiedziałem naszą historię z mirrorem nieortograficznym i pokazałem pozostałą listę mirrorów. Po mnie swoją historię opisał wikipedysta z Chorwacji (Speedy Gonzales), który został oskarżony o „faszyzm” przez ówczesnego ministra kultury, bo dbał o NPOV w artykułach dotyczących Ustaszy. Minister zorganizował na niego szeroko zakrojoną nagonkę medialną, która trwała kilka miesięcy, aż do odejścia ministra z urzędu. Wikipedysta pokazywał przykłady jak przeinaczano jego słowa, jak go selektywnie cytowano i jak ignorowano jego zgłoszenia sprostowań. W końcu zdecydował się pozwać kilka gazet, co może nie było najszczęśliwszym pomysłem i dalej rozkręciło nagonkę. c:File:Common legal threats.pdf. Na koniec Marios Magioladitis przedstawił swoje narzędzie do skanowania OZ-tów w Wikipediach i naprawiania oczywistych błędów: en:Wikipedia:AutoWikiBrowser i stwierdził, że istnieje możliwość użycia tego narzędzia we wszystkich wersjach językowych, tylko trzeba by ustalić dla każdego listę typowych błędów, które da się automatycznie naprawiać.
Kolejna sesja dotyczyła organizacji wikiwarsztatów. Pierwszym wykładowcą był Tomek Bladyniec, który opowiedział o swoich warsztatach dla białoruskiej Wikipedii organizowanych w Warszawie, Wilnie i Berlinie. Po nim ciągle w tematach białoruskich opowiadały dziewczyny z organizacji „Falanster”, która zastępuje trochę mało aktywną „oficjalną” grupę użytkowników Wikipedii w tym kraju. Falanster organizował kilka warsztatów tematycznych edytowania Wikipedii, głównie wokół tematów rowerowych oraz o dzielnicy „Asmoluka” w Mińsku. Następnie przedstawiciele społeczności armeńskiej opisali swoje doświadczenia z letnim „Wikikampem” - z grubsza to samo co było na Wikimanii, oraz o międzynarodowych tygodniach tematycznych – z Estonią i krajami arabskimi. Po tym wykładzie zaczęła się luźna dyskusja, w ramach której pokazałem spis naszych wikiprojektów i opowiedziałem o słabszej i lepszej skuteczności różnych form warsztatów na podstawie danych z „evaluation tool” WMF. Na koniec zaproponowano, aby ew. wspólne projekty tygodni tematycznych i warsztatów zgłosić jako granty Erazmusa.
Po obiedzie, który tym razem miał miejsce w pizzerii, wziąłem udział w sesji „GLAM”, która dość mocno mnie zawiodła. Najpierw mówił Kaarel z Wikimedia Estonia, który roztoczył szerokie plany współpracy aż do 2018 r., jednak bez żadnych konkretnych rezultatów ani nawet podania nazw organizacji, z którymi zaczęli negocjacje. Po nim mówiła Zana Strkovska, która miała jeszcze mniej do opowiedzenia o sukcesach i w zasadzie jej przydługa opowieść bez slajdów, dotyczyła serii niepowodzeń i barier na jakie się natknęła przy próbach nawiązywania współpracy. Następnie mówiła Ivana Madžarević z Wikimedia Serbia, świeżo zatrudniona jako koordynatorka projektów – jej wykład dotyczył współpracy na małą skalę ze stowarzyszeniem kombatantów I i II wojny światowej (załadowanie kilkuset archiwalnych zdjęć do Commons), współorganizowania nocy muzeów w Zagrzebiu i kilku hakatonach w bibliotekach i muzeach. Po niej o naszych perypetiach opowiadała Lantuszka – mówiła o historii z Wawelem i innymi muzeami, a potem o projekcie współpracy z Muzeum Etnograficznym. Na koniec swój wykład przedstawiła Vasia z Bułgarii opisując swój trwający już od kilku lat projekt oparty o QR-kody w Sofijskim Zoo.
Niestety ze względu na nadmiernie nabity program, nie było już czasu na podsumowania i dyskusje.
Dzień skończył się oficjalną wycieczką po Kijowie, w trakcie której równolegle trwało Walne Zebranie Członków Wikimedia Ukraina.
Trzeci dzień
edytujTrzeci dzień zaczął się od sesji na temat konkursów typu „Wiki Loves…” Pierwszy przedstawił wyniki ukraińskie kolega z Lwowa. W zasadzie WLM i WLE zostały przeprowadzone w taki sam sposób jak WLM w Polsce (tabele + upload wizzard), oprócz tego, że mają oni problemy z brakiem prawa panoramy. Następnie swoje wyniki przedstawił kolega z Rumunii – WLZ przeprowadzone standardowo + pokaz zdjęć. Po nich miałem swój wykład ja – z tym że nie o WLZ, tylko o projekcie „Wiki Lubi E-podręczniki”, który spotkał się ze sporym zainteresowaniem, choć raczej jest nie do przeprowadzenia w innej sytuacji niż w Polsce.
Kolejna sesja, dotycząca rekrutowania wolontariuszy była w zasadzie czymś w rodzaju warsztatu/monologu prowadzonego ponownie przez Asafa, który przeprowadził najpierw analizę tego, co zwykle motywuje i demotywuje wolontariuszy, a potem przepytał o motywację obecnych na sali. Następnie przeprowadził dyskusję i podał przykłady wykorzystania różnych umiejętności, delegowania zadań, podziału zadań na takie o małej barierze wejścia i dużej barierze i sile drobnych gestów wspierających motywację.
Ostatnia, zbiorcza sesja była podsumowaniem całej imprezy. Najpierw każdy mógł się wypowiedzieć co mu się podobało/nie podobało, następnie jakie wspólne projekty by można zrealizować, a na koniec Wikimedia Estonia zaproponowało „wiosnę ludów” (zbiorcze tygodnie tematyczne: meta:Wikimedia CEE Spring 2015) i letnie spotkanie CEE poza dużym miastem. Inne pomysły to: wspólny tydzień tematyczny dotyczący Imperium Austro-Węgierskiego, Rzymskiego lub Ottomańskiego, obchody powstania cyrylicy, obozu letniego dla młodzieży białoruskiej. Na koniec Asaf zasugerował, aby nie tracić entuzjazmu i zrealizować choć część projektów.
Wieczorem było ostatnie spotkanie w pubie „Boczka”, w czasie którego część pomysłów zaczęło przyjmować bardziej konkretnych kształt.
Obecni wyrażali spore nadzieje na to, że spotkanie przyniesie konkretne rezultaty i że grupa CEE potwierdzi sens swojego istnienia.
Ogólne wrażenia i impresje z Ukrainy
edytujPierwsza okazja, żeby trochę rozejrzeć się po okolicy i pogadać luźno z ludźmi była w czasie przerwy obiadowej pierwszego dnia. Kijów wygląda jakby po upadku ZSRR nie inwestowano w ogóle w jego infrastrukturę… nierówne, porozwalane chodniki, dziury w jezdniach, sypiące się tynki na budynkach, druty elektryczne wyglądające jakby sklecone bez planu i byle jak… do tego auta na ulicach – głównie import używanych mocno niemieckich aut z lat 90. oraz stare Łady i Moskwicze, i między tym nieliczne luksusowe sklepy, restauracje dla wybranych i nowiutkie mercedesy i lexusy stojące pod nimi. Takie jakby dwa równoległe światy, jeden dla obłędnie bogatych i drugi dla zwykłego człowieka. Kolorytu temu miastu dodają natomiast nieśmiało rozwijające się drobne inicjatywy prywatne. Małe sklepiki z ręcznie szytą odzieżą ludową, kawiarenki i herbaciarnie „z pomysłem”, małe, prywatne galerie sztuki, a wieczorami w podziemiach metra starsi ludzie urządzają tańce przy ludowej muzyce… Zaś sam obiad – w stołówce jak wyjętej z późnego Breżniewa i z jedzeniem średniej świeżości, podawanym przez kilka pań w strojach jak z baru mlecznego, na które pokrzykiwała szefowa na wysokich obcasach, z ostrym makijażem, taka ukraińska businesswoman.
Hotel, w którym spaliśmy – jego świetność minęła zdaje się razem z upadkiem ZSRR. Sprawiał wrażenie, jak wiele innych rzeczy na Ukrainie, że nie był od tego czasu remontowany i tylko stopniowo niszczał… Jego zaletą było jednak świetne umiejscowienie, tuż przy słynnym Majdanie Niezależności, który już uporządkowano po okresie protestów, ale który wciąż nosi wyraźne ślady walk i liczne pamiątkowe „ołtarzyki” w formie zdjęć zamordowanych tu ludzi, z kwiatami włożonymi w kaski i butelki. Jeden z takich „ołtarzyków” był tuż przy wejściu do naszego hotelu tak, że codziennie koło niego przechodziliśmy. Po rozpakowaniu na dole hotelu zebrała się grupa uczestników, chętnych na spotkanie gdzieś na mieście. Całą ekipę zebrał Levon, który nas zaprowadził do ulubionego pubu kijowskich wikipedystów, czyli do „Boczki”, w której następnie lądowaliśmy praktycznie każdego wieczora. Po drodze opowiadał o swoich przygodach w trakcie Euromajdanu, którego był jednym z uczestników.
Wycieczka, która miała miejsce trzeciego dnia odbyła się w mocno oszczędnościowym stylu – metrem i na piechotę – jeden z ukraińskich wikipedystów zaprowadził nas najpierw do tzw. Arsenału, budynku przekształconego obecnie w galerię sztuki, która jednak w czasie przedświątecznym została przekształcona w jarmark, w którym prezentowali swoje wyroby miejscowi drobni rękodzielnicy i przedsiębiorcy. Następnie przeszliśmy się do Ławry Peczorskiej, którą jednak można o tej porze było oglądać tylko z zewnątrz, a następnie wzdłuż rzeki do pomnika bohaterów II wojny światowej i punktu widokowego na lewobrzeżny Kijów. Wszystko po zmroku przy lekko minusowej temperaturze, porywistym wietrze i zamarzającym na chodnikach drobnym deszczu… brrr… Wreszcie zziębnięci uczestnicy odmówili dalszego spaceru wzdłuż ul. Chrieszczatik i wrócili metrem do hotelu.
Niezapomniane wrażenia zostawia też podróżowanie Kijowskim metrem. Wyjątkowo głęboko położone, z bardzo szybko jadącymi, niesamowicie długimi schodami ruchomymi, szare i przygnębiające, z nielicznymi, wyblakłymi reklamami i strumieniem smutnych ludzi o pomiętych twarzach, wśród których czasem tylko wyróżniały się młode kobiety z agresywnym, czerwonym makijażem. Sprawiało to wrażenie zagłębiania się w tunele zbudowane przez ogromnego lewiatana, który chciał w ten sposób przetrwać nadchodzący kataklizm wojny nuklearnej...
Ważną częścią konferencji były wieczorne rozmowy w pubie „Boczka”. Kontynuowano tam dyskusje na wszelkie możliwe tematy. M.in. nawiązała się ciekawa dyskusja z Asafem o podobieństwach i różnicach w podejściu różnych wersji językowych Wikipedii do nadawania i odbierania uprawnień administracyjnych i prawa do uczestniczenia w głosowaniach. Np. w hebrajskiej głosować mogą tylko ci, co mieli co najmniej 100 edycji w ostatnich 3 miesiącach, co eliminuje nawet wikipedystów z długim dorobkiem, którzy akurat mieli dłuższą przerwę lub byli mniej aktywni.
Po „Boczce” ekipa lądowała w hotelu, w którego holu odbywały się „after party”, gdzie nawzajem raczono się lokalnymi specjałami przywiezionymi w walizkach i opowiadano o różnych lokalnych zwyczajach kulinarnych i spędzaniu świąt, ale też o sprawach wikimedyjnych.
Ostatniego dnia przed wyjazdem umówiliśmy się z Levonem na zwiedzanie Kijowa. W grupie: Polacy, Vasia, Ann Koval i Levon przeszliśmy się po starym mieście przez plac, przy którym jest gmach MSZ-u i cerkiew, na której bocznej ścianie są zdjęcia tych, co zginęli w Donbasie, najpierw do pijalni czekolady w lwowskim stylu, a następnie do Muzeum Bułhakowa. W czasie wycieczki Levon opisywał nam historie z Majdanu, w których sam uczestniczył jako jeden z obrońców jednej z ulic dolotowych. Potem była jeszcze sesja zdjęciowa pod choinką w hotelu z Ann Koval, pożegnania i powrót pociągiem do domu, na który o mało się nie spóźniliśmy z powodu korków w mieście.